Flota Bałtycka odcięta, Rosja pod presją.
Historyczna decyzja Szwecji o przyjęciu do Sojuszu Północnoatlantyckiego (NATO) sprawiła, że Morze Bałtyckie stało się niezwykle strategicznym „basenem NATO”. To kwestia, która budzi zaniepokojenie w Moskwie, gdzie świadomość utraty strategicznej przewagi na Bałtyku staje się coraz bardziej paląca.
Według gen. prof. Stanisława Kozieja, rosyjska Flota Bałtycka znajduje się w niezwykle trudnej sytuacji operacyjnej. Zakleszczona w portach Petersburgu i Królewca (dawniej Kaliningrad), straciła swobodę manewru i operacyjną kontrolę nad Bałtykiem. To spowodowane między innymi członkostwem Szwecji w NATO oraz rosnącą presją sojuszników na wschodniej flanki.
„Szwecja oficjalnie stała się 32. członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego, co stanowi koniec 200-letniej tradycji neutralności tego kraju” – podkreślił Antony Blinken, sekretarz stanu USA. Jest to wyraźny sygnał porażki dla Putina, który próbował zapobiec temu wydarzeniu.
Generał Koziej wskazuje, że decyzja Putina o agresji na Ukrainę przyniosła negatywne konsekwencje dla Rosji. Morze Czarne, gdzie traci okręt za okrętem, oraz Bałtyk, gdzie Flota Bałtycka została odcięta, stają się terenami, na których Kreml traci strategiczną przewagę.
„Wszystkie przestrzenie są kontrolowane. Nie tylko od południa, ale także na wschodzie przez Finlandię. Rosja jest w dużo gorszej sytuacji operacyjnej na Bałtyku niż na Morzu Czarnym” – zaznacza gen. Koziej.
Wydarzenia na Bałtyku i Morzu Czarnym rzucają nowe światło na zmieniającą się geopolitykę regionu. Rosja znajduje się w coraz większej izolacji, pod presją sojuszników NATO, którzy coraz śmielej kreślą granice swojego wpływu na wschodniej flance.
Decyzja Szwecji i rosnąca obecność NATO na Bałtyku otwiera także nowe perspektywy strategiczne dla sojuszu. Jednakże, dla Rosji staje się to kolejnym wyzwaniem, które Putin będzie musiał skutecznie przeciwdziałać, jeśli chce zachować jakąkolwiek kontrolę nad regionem.